,,
Summer Love ”
Czasem
niewiele dzieli nas od spełnienia najskrytszych marzeń. Niewiele też dzieli nas
od prawdziwej miłości. Znaleźć taką to znaczy zakochać się na zawsze? Do tego
czasu nie wierzyłem w bajki, o prawdziwej miłości.
- Witaj [T.I] – powiedziałem do dziewczyny.
Ona uniosła lekko głowę. Jej oczy szkliły się od łez. Usiadłem na skrawku łóżka. Dziewczyna przesunęła suwak walizki, szczelnie ją zapinając. Podeszła do szafki i włączyła radio. Akurat w pokoju rozbrzmiał mój głos. Paul ciągle powtarzał mi, że mam trzymać się z daleka od dziewczyn. Moja sława zawsze będzie ważniejsza niż miłość, nie chciał żebym cierpiał. Tylko z [T.I] to było coś zupełnie innego. Wystarczyły mi dwa tygodnie, abym obdarzył ją niezwykłym uczuciem. Nie wypominała mi mojej sławy, traktowała mnie jak zwykłego chłopaka. I to mi się w niej podobało.
- Proszę – wyciągnęła w moją stronę zapakowaną paczkę.
- Co to?
- Na pamiątkę – odpowiedziała załamanym już głosem.
Zwinnie odpakowałem paczkę. [T.I] i ja na zdjęciu. Na zdjęciu odprawionym w drewnianą ramkę.
- Pamiętasz, to było..
- To było we wtorek – przerwałem jej.
- Tak. Siedzieliśmy wtedy z chłopcami do północy i graliśmy na gitarze, śpiewając piosenki.
- Przy ognisku. Harry wrzucił ci niechcący twój kapelusz do ognia.
[T.I] usiadła obok mnie i oparła głowę na moim ramieniu. Przerzuciła ręce przez moją szyję i objęła ją.
- Ludzi nas uspokajali, aż wnieśli na nas skargę do właściciela hotelu.
- ,,Jestem Harry Styles i mogę wszystko”.
- Tak, ach ten nasz loczek.
Była taka chwila, kiedy chciałem rozpakować tą walizkę i zostać tu z nią na zawsze. Mogę przyznać, że nie mogłem wymarzyć sobie lepszych wakacji. To był jeden z najlepszych okresów mojego życia, a teraz jest ten najgorszy. Chciałbym sprawić, aby ten ostatni raz stał się pierwszym. Chciałbym znaleźć jakieś miejsce, gdzie mógłbym nas ukryć. [T.I] spojrzała w moje oczy. Nie chciałem wiedzieć co w nich za uczucia się rodzą. Nie pragnąłem by patrzyła na mnie w ten sposób. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaniemówiła.
- Nie mów nic.
Pokiwała zgodnie głową.
- Po prostu obiecał, że będziesz pamiętać, kiedy uczucia wyblakną.
Ostatni raz z takim uczucie pocałowałem ją. Kiedy skończyłem po moich policzkach popłynęły łzy. Czułem się jak w jakimś filmie romantycznym. To wszystko wygladało jakby wycięty kadr.
- Muszę już jechać na lotnisko.
Nie chciałem przedłużać tego wszystkiego, bo wiedziałem z czym to się będzie wiązać. Będę czuł jeszcze większy ból niż teraz. Wziąłem jej walizkę i wraz z nią udałem się na lotnisko.
Splotłem nasze palce i szedłem dumny, że mogłem pokochać tą dziewczynę. Słyszałem krzyki directioners, ale dziś ważna była tylko [T.I]. Usłyszeliśmy, że zaraz jej samolot odlatuje. Spojrzałem głęboko w jej oczy i przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem.
- Byłaś moją wakacyjną miłością. Zawsze będziesz moją wakacyjną miłością – szepnąłem do jej ucha.
- Muszę iść. Że..
- Nie mów żegnaj. Idź już.
Widziałem jak odchodzi w tłumie. Podbiegłem do szyby. Jej samolot odlatywał.
- Ja zawsze będę pamiętać.
Odwróciłem się i udałem znów do hotelu.
4
OdpowiedzUsuń5
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, podoba mi się, ale dla mnie trochę za krótkie ;c
OdpowiedzUsuń4
Oh, przeuroczy tekst! Bardzo wzorowany na piosence, ale mniej-więcej o to chodziło w całości. Widzę potencjał. Jest sporo dialogów, ale chyba pierwszy raz mi to nie przeszkadza. Cholerka, szkoda, że tak krótko!
OdpowiedzUsuńOcena: 5.