Na każde opowiadanie jedna, zalogowana osoba może oddać jeden ważny głos. Głosujemy w skali od 1 do 6 pod notką z pracą konkursową!
Powodzenia! :)

They Don't Know About Us // 3.

-Nie powinniście być w ogóle razem! Nie wiecie nic o wieczności, nie wiecie co to miłość. - usłyszałam z ust mojego ojca. Rozpłakałam się jak dziecko - Masz się z nim nie spotykać, rozumiesz?! Inaczej wymierzę Ci porządną karę. A teraz do pokoju i mi się na oczy nie pokazuj. Raz, dwa! - stłumiłam w sobie wszystkie wulgaryzmy, które miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz. Jednak się nie pohamowałam.
-Ty nic nie wiesz o miłości! Nawet nie było cię na pogrzebie mamy! Jesteś po prostu gnojem. Zazdrościsz mi, że Harry mnie kocha ponad wszystko, bo ty nie potrafisz tego czuć. Tak mi przykro.. A właściwie, nie jest mi przykro, że mam takiego ojca, bo niedługo cię zostawię i zostaniesz sam jak palec! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju, by nie zdążył zareagować. Zamknęłam się na klucz i wyrzuciłam go gdzieś nie patrząc, gdzie spada. Zsunęłam się po ścianie i płakałam głośniej. Bolało mnie serce.
  Nikt nie wiedział o całych nocach spędzonych z Harrym. Ludzie mówili, że nie powinniśmy być razem, ale oni nie wiedzą co mówią. Styles zawsze mówił mi, że niezależnie od tego, jak ludzie zareagują, nie opuści mnie. I tak było. Powiedział swojej rodzinie, że jesteśmy razem i co? Oni przyjęli to z pokorą. Jego rodzina mnie uwielbiała, ale mój ojciec? On zawsze  był przeciwnie nastawiony do wszystkiego. Jeśli chodzi o moją mamę, to... Był chyba szcześliwy, że umarła. Pragnął tego, a jego serce się radowało. Nigdy tego nie rozumiałam. Trzymał mnie krótko i nie pozwalał na nic. Aż poznałam Harrego. Tak, to on przemówił ojcu do rozumu i powiedział mu, że jeśli mnie skrzywdzi, Harry ostro się z nim policzy i pozna go z tej drugiej strony. I rzeczywiście. Od roku nie podniósł na mnie ręki.
   Zabrał mi wszystko. Telefon, komputer, pajdżery nie pejdżery, wszystko, czym mogłabym się skontaktować z Harrym. To mnie bolało najbardziej. A teraz potrzebowałam cholernie jego pomocy.
  Siedziałam tak około godzinę użalając się nad sobą i swoim życiem, jak usłyszałam dźwięk pukania w okno. Spojrzałam w tamtą stronę. To był Harry. Szybko zerwałam się z miejsca i podeszłam tam.
  W oknie miałam kratę. Mój ojciec oszalał. Totalnie oszalał.
-Kochanie, tęskniłem. - wyciągnął rękę przez zimne szczeble kraty. Złapałam ją.
-Zobacz, co ten kretyn mi zrobił.
-Nie pozwolę ci tu dłużej być. Zabieram cię stąd, do mojej mamy. Zamieszkasz tam ze mną, póki to się nie uspokoi.
-Jak, Harry? Jak? - spytałam ironicznie przez łzy - Jestem uwięziona.
-Nie na długo. - powiedział i wyjął z kieszeni śrubokręt - Śpi?
-Chyba tak. Zawsze o tej porze.
-To lepiej. - uśmiechnął się czule - W tym czasie możesz się spakować. Weź to co ci potrzebne. - posłusznie wyjęłam spod łóżka dużą, materiałową torbę i zaczęłam wkładać do niej ubrania, który mi się przydadzą. Jakieś bluzki, spodnie, bielizna, bluza, kurtka oraz kosmetyczka. No i na ostatek dwie pary butów. Nim się obejrzałam, Harry już rozprawił się z kratą. Podałam mu torbę, którą przełożył sobie przez ramię - Teraz ty, mała. Chodź, pomogę ci. - złapałam go za ramiona i podskoczyłam, by wyjść za okno. Przyciągnął mnie do siebie i posadził na gałęzi drzewa. Zostawił gdzieś siatkę i pomógł mi zeszkoczyć z drzewa.
  Szybko pobiegliśmy w stronę jego auta. Usiadłam na przednim siedzeniu.
-Boję się, że zauważy, że zniknęłam.
-Nie bój się. Ja mu nie pozwolę cię nawet tknąć. A jeśli to zrobi, to... Sam nie chciałbym wiedzieć, co zrobię. - powiedział i odpalił silnik. Miałam obawy. Nawet mimo jego słów. To mogła być ostatnia noc w moim życiu.
  W tej błogiej ciszy, w jakiej się teraz znajdowałam, słyszałam tylko własny oddech i bicie serca, które przyśpieszało z każdą sekundą. Harry zacisnął dłonie na kierownicy. Chyba sam się denerwował. Przynajmniej to tak wyglądało.
  Spojrzałam w okno, z którego spływały łzy deszczu, gdzie widziałam rzędy szybko uciekających drzew i ciemność, która ogarniała nas z każdej strony. Spuściłam głowę w zamyśleniu.
-Nie martw się, słyszysz? - odezwał się i położył delikatnie dłoń na moim udzie. Uśmiechnął się blado, a w jego policzkach ukazały się dołeczki.
-Jasne. - mruknęłam i wzięłam głęboki wdech. Pokręciłam nerwowo głową, by wyładować napięcie.
  Nagle Harry się zatrzymał, bo z nad przeciwka jechał samochód, który mocno świecił w nas światłami.
-Co jest do... - nie dokończył, bo zaraz poczuliśmy szarpięcie za przednią część samochodu. Te samo auto uderzyło w maskę. Odrzuciło nas do tyłu. Byliśmy na szosie, więc żadne inne samochody nas nie mijały.
  Mój chłopak pośpiesznie wysiadł z auta.
-Zostań. - nakazał. Za szybą zobaczyłam, jak Hazza idzie w stronę samochodu, który spowodował nasz wypadek. Teraz już naprawdę straciłam wszelkie zmysły. Z czarnego Audi wysiadł... Mój ojciec. Najwidoczniej nie spał, a teraz był wściekły jak nigdy.
-Czego tu chcesz? - spytał Harry.
-Oddaj ją, bo pożałujesz.
-Nie zamierzam. - rzucił chłodno i napluł mu w twarz. Nie myślałam, że może się posunąć do czegoś takiego, ale najbardziej się teraz o niego bałam. Ojciec wymierzył cios Harremu, dzięki czemu ten zaraz upadł jak długi na ziemię. Aczkolwiek... Zaraz się podniósł i zamachnął się tak, że uderzył go tak samo, z tej samej odległości. Nie skończyło się na tym jednym. Przywalił mu w drugą stronę twarzy i gdy wylądował tym razem on na ziemi, kopnął ze dwa , trzy razy w bok. Mój ojciec często ćwiczył, więc się podniósł i... Zaraz usłyszałam tylko jęk Harrego.
   Mój umysł nie mógł tego pojąć. Wysiadłam z auta, choć miałam czekać.
-A ty , mała dziwko, nie pokazuj mi się już lepiej na oczy. - warknął i uderzył mnie w skronia. Poczułam, jak wypływa mi z nich krew. Mimo tego dojrzałam, jak mężczyzna wsiada z powrotem w auto, utykając.
  Wyplułam trochę krwi, ale obtarłam nos rękawem koszuli i przyklękłam przy Harrym, który ledwo co się trzymał. Zaczęłam potrząsać nim za ramiona.
-Harry! Harry ! Skarbie, słyszysz mnie? - nawoływałam. Zaczęłam histerycznie szaprać go za kurtkę. Otworzył niemrawo oczy.
-Kochanie, to ty? - spytał. Przytuliłam się do niego i pomogłam mu wstać.
-Tak.
-Nie posłuchałaś mnie. - powiedział i wskazał na mój nos.
-Cicho bądź. - zamknęłam mu usta pocałunkiem, by już nie odezwał się ani słowem - Niech ludzie mówią co chcą, i tak nigdy się nie dowiedzą o słowach: "I love you". Kocham cię.
"Nieprawdą jest, że miłość nie zmienia ludzi, zmienia, tylko musi był spełniony jeden warunek - obie strony muszą tego chcieć; nawet Bóg nie zmieni człowieka wbrew jego woli."

11 komentarzy: