-Nie powinniście być w ogóle razem! Nie wiecie nic o wieczności,
nie wiecie co to miłość. - usłyszałam z ust mojego ojca. Rozpłakałam
się jak dziecko - Masz się z nim nie spotykać, rozumiesz?! Inaczej
wymierzę Ci porządną karę. A teraz do pokoju i mi się na oczy nie
pokazuj. Raz, dwa! - stłumiłam w sobie wszystkie wulgaryzmy, które
miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz. Jednak się nie pohamowałam.
-Ty nic nie wiesz o miłości! Nawet nie było cię na pogrzebie mamy!
Jesteś po prostu gnojem. Zazdrościsz mi, że Harry mnie kocha ponad
wszystko, bo ty nie potrafisz tego czuć. Tak mi przykro.. A właściwie,
nie jest mi przykro, że mam takiego ojca, bo niedługo cię zostawię
i zostaniesz sam jak palec! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju,
by nie zdążył zareagować. Zamknęłam się na klucz i wyrzuciłam
go gdzieś nie patrząc, gdzie spada. Zsunęłam się po ścianie i
płakałam głośniej. Bolało mnie serce.
Nikt nie wiedział o całych nocach spędzonych z Harrym. Ludzie
mówili, że nie powinniśmy być razem, ale oni nie wiedzą co mówią.
Styles zawsze mówił mi, że niezależnie od tego, jak ludzie zareagują,
nie opuści mnie. I tak było. Powiedział swojej rodzinie, że jesteśmy
razem i co? Oni przyjęli to z pokorą. Jego rodzina mnie uwielbiała,
ale mój ojciec? On zawsze był przeciwnie nastawiony do wszystkiego.
Jeśli chodzi o moją mamę, to... Był chyba szcześliwy, że umarła.
Pragnął tego, a jego serce się radowało. Nigdy tego nie rozumiałam.
Trzymał mnie krótko i nie pozwalał na nic. Aż poznałam Harrego.
Tak, to on przemówił ojcu do rozumu i powiedział mu, że jeśli mnie
skrzywdzi, Harry ostro się z nim policzy i pozna go z tej drugiej strony.
I rzeczywiście. Od roku nie podniósł na mnie ręki.
Zabrał mi wszystko. Telefon, komputer, pajdżery nie
pejdżery, wszystko, czym mogłabym się skontaktować z Harrym. To
mnie bolało najbardziej. A teraz potrzebowałam cholernie jego pomocy.
Siedziałam tak około godzinę użalając się nad sobą i
swoim życiem, jak usłyszałam dźwięk pukania w okno. Spojrzałam
w tamtą stronę. To był Harry. Szybko zerwałam się z miejsca i podeszłam
tam.
W oknie miałam kratę. Mój ojciec oszalał. Totalnie oszalał.
-Kochanie, tęskniłem. - wyciągnął rękę przez zimne szczeble
kraty. Złapałam ją.
-Zobacz, co ten kretyn mi zrobił.
-Nie pozwolę ci tu dłużej być. Zabieram cię stąd, do mojej mamy.
Zamieszkasz tam ze mną, póki to się nie uspokoi.
-Jak, Harry? Jak? - spytałam ironicznie przez łzy - Jestem uwięziona.
-Nie na długo. - powiedział i wyjął z kieszeni śrubokręt - Śpi?
-Chyba tak. Zawsze o tej porze.
-To lepiej. - uśmiechnął się czule - W tym czasie możesz się
spakować. Weź to co ci potrzebne. - posłusznie wyjęłam spod łóżka
dużą, materiałową torbę i zaczęłam wkładać do niej ubrania,
który mi się przydadzą. Jakieś bluzki, spodnie, bielizna, bluza,
kurtka oraz kosmetyczka. No i na ostatek dwie pary butów. Nim się
obejrzałam, Harry już rozprawił się z kratą. Podałam mu torbę,
którą przełożył sobie przez ramię - Teraz ty, mała. Chodź, pomogę
ci. - złapałam go za ramiona i podskoczyłam, by wyjść za okno.
Przyciągnął mnie do siebie i posadził na gałęzi drzewa. Zostawił
gdzieś siatkę i pomógł mi zeszkoczyć z drzewa.
Szybko pobiegliśmy w stronę jego auta. Usiadłam na przednim
siedzeniu.
-Boję się, że zauważy, że zniknęłam.
-Nie bój się. Ja mu nie pozwolę cię nawet tknąć. A jeśli to
zrobi, to... Sam nie chciałbym wiedzieć, co zrobię. - powiedział
i odpalił silnik. Miałam obawy. Nawet mimo jego słów. To mogła
być ostatnia noc w moim życiu.
W tej błogiej ciszy, w jakiej się teraz znajdowałam, słyszałam
tylko własny oddech i bicie serca, które przyśpieszało z każdą
sekundą. Harry zacisnął dłonie na kierownicy. Chyba sam się denerwował.
Przynajmniej to tak wyglądało.
Spojrzałam w okno, z którego spływały łzy deszczu, gdzie
widziałam rzędy szybko uciekających drzew i ciemność, która ogarniała
nas z każdej strony. Spuściłam głowę w zamyśleniu.
-Nie martw się, słyszysz? - odezwał się i położył delikatnie
dłoń na moim udzie. Uśmiechnął się blado, a w jego policzkach
ukazały się dołeczki.
-Jasne. - mruknęłam i wzięłam głęboki wdech. Pokręciłam nerwowo
głową, by wyładować napięcie.
Nagle Harry się zatrzymał, bo z nad przeciwka jechał samochód,
który mocno świecił w nas światłami.
-Co jest do... - nie dokończył, bo zaraz poczuliśmy szarpięcie
za przednią część samochodu. Te samo auto uderzyło w maskę. Odrzuciło
nas do tyłu. Byliśmy na szosie, więc żadne inne samochody nas nie
mijały.
Mój chłopak pośpiesznie wysiadł z auta.
-Zostań. - nakazał. Za szybą zobaczyłam, jak Hazza idzie w stronę
samochodu, który spowodował nasz wypadek. Teraz już naprawdę straciłam
wszelkie zmysły. Z czarnego Audi wysiadł... Mój ojciec. Najwidoczniej
nie spał, a teraz był wściekły jak nigdy.
-Czego tu chcesz? - spytał Harry.
-Oddaj ją, bo pożałujesz.
-Nie zamierzam. - rzucił chłodno i napluł mu w twarz. Nie myślałam,
że może się posunąć do czegoś takiego, ale najbardziej się teraz
o niego bałam. Ojciec wymierzył cios Harremu, dzięki czemu ten zaraz
upadł jak długi na ziemię. Aczkolwiek... Zaraz się podniósł i
zamachnął się tak, że uderzył go tak samo, z tej samej odległości.
Nie skończyło się na tym jednym. Przywalił mu w drugą stronę twarzy
i gdy wylądował tym razem on na ziemi, kopnął ze dwa , trzy razy
w bok. Mój ojciec często ćwiczył, więc się podniósł i... Zaraz
usłyszałam tylko jęk Harrego.
Mój umysł nie mógł tego pojąć. Wysiadłam z auta,
choć miałam czekać.
-A ty , mała dziwko, nie pokazuj mi się już lepiej na oczy. - warknął
i uderzył mnie w skronia. Poczułam, jak wypływa mi z nich krew. Mimo
tego dojrzałam, jak mężczyzna wsiada z powrotem w auto, utykając.
Wyplułam trochę krwi, ale obtarłam nos rękawem koszuli
i przyklękłam przy Harrym, który ledwo co się trzymał. Zaczęłam
potrząsać nim za ramiona.
-Harry! Harry ! Skarbie, słyszysz mnie? - nawoływałam. Zaczęłam
histerycznie szaprać go za kurtkę. Otworzył niemrawo oczy.
-Kochanie, to ty? - spytał. Przytuliłam się do niego i pomogłam
mu wstać.
-Tak.
-Nie posłuchałaś mnie. - powiedział i wskazał na mój nos.
-Cicho bądź. - zamknęłam mu usta pocałunkiem, by już nie odezwał
się ani słowem - Niech ludzie mówią co chcą, i tak nigdy się nie
dowiedzą o słowach: "I love you". Kocham cię.
"Nieprawdą
jest, że miłość nie zmienia ludzi, zmienia, tylko musi był spełniony
jeden warunek - obie strony muszą tego chcieć; nawet Bóg nie zmieni
człowieka wbrew jego woli."
6
OdpowiedzUsuń6 :)
OdpowiedzUsuń6 c;
OdpowiedzUsuńNo.. Jest urocze. Do życzenia pozostawia styl i składnia, ale jest okay. Fajna fabuła - dynamiczna, szybka, ale jednocześnie na tyle stonowana, że nie czujemy by działo się to zbyt szybko. Fajnie jest, choć końcówka strasznie podjeżdża tandetą i tanim romansidłem.
OdpowiedzUsuń4
6 C:
OdpowiedzUsuń6
OdpowiedzUsuń6 ♥
OdpowiedzUsuń6
OdpowiedzUsuń6 (;
OdpowiedzUsuń6 ^^
OdpowiedzUsuń6 *-*
OdpowiedzUsuń