Na każde opowiadanie jedna, zalogowana osoba może oddać jeden ważny głos. Głosujemy w skali od 1 do 6 pod notką z pracą konkursową!
Powodzenia! :)

Jannele - cytat nr 3



„(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.”
J. K. Rowling – Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Czuje jak komórka w jej lewej dłoni chorobliwie wibruje. Kto może pisać o tej porze, myśli otwierając skrzynkę z wiadomościami tekstowymi.
>> From: Loueh
Przyjdź do mnie za piętnaście minut xx L <<
Zacisnęła telefon w dłoni czując jak jej wnętrzności grają pierwsze nuty Ody do Radości. Lorence nie potrafi ukryć swojego podekscytowania, mimo to że bardzo stara się uniknąć ciekawskich spojrzeń przechodniów świadczących tylko o tym,  jaką rzadkością jest radująca się osoba w Londynie – a w szczególnie taki pochmurny dzień jakim był czwartek dwunastego.
Naciąga bordowy sweter na nadgarstki, czując jak chłód wkrada się na jej cienką, nieskazitelną skórę. Poprawia ramiączko skórzanej torby, rozglądając się po pustej przestrzeni. Ludzie, uciekający przed pojedynczymi kropelkami deszczu o wielkości ziarnka maku. I pomyśleć, że takie stworzenia boją się takiej mżawki.
Mała kropla spływa po jej policzku, lecz ona szybko ją ociera i powolnym krokiem spogląda na okno bordowej sypialni. Uśmiecha się mimowolnie, pchając bramę furtki, i szybko przemykając pod same drzwi frontowe. Ociera czoło rękawem, parę razy uderzając w drewnianą strukturę.
Uśmiechnięta postać wyłania się powoli, gestem ręki zapraszając dziewczynę do środka, po czym przypierając ją do płaszczyzny. Lorence stara się walczyć z samą sobą jednak po chwili czuje jak delikatne usta chłopaka pieszczą jej nagą skórę na szyi. Na samą myśl o jego dotyku czuła się jakoś… inaczej.
Pociera dłonią o zaspane oczy, ręką wyszukując idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej na miejscu obok siebie. Niezadowolona otwiera oczy, widząc jak biała pościel zastępuje chłopaka. Skrzywia się, stawiając nogę na zimnych panelach sypialni Louisa i Eleanor. Z podłogi zgarnęła jego wczorajszą koszulkę, nakładając ją przez głowę na swoje nagie ciało.
Czasem nawet żałowała tego, że z każdym poczuciem jego obecności dostawała szału i oddawała się mu w całości, nie zważając na nieobecną w tym czasie przyszłą panią Tomlinson. Jednak po chwili zdawała sobie sprawę, że to Calder zabrała jej wszystkie marzenia i wyrzuty sumienia znikały.
Po czym znów pojawiały się w podobnych okolicznościach.
Uśmiecha się jak widzi płynne ruchy szatyna, poruszającego się pomiędzy szafkami kuchennymi. Olej cicho skwierczy na patelni, a woda gotuje się w czajniku z charakterystycznym odgłosem. Chłopak nie zdaje sobie sprawy z tego z jakim zaciekawieniem Lorence przygląda się każdemu, najdrobniejszemu poruszeniu z jego strony.
- Cholera! – klnie, upuszczając patelnię na podłogę. Odwraca się na pięcie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Jeszcze raz dokładnie zlustrował postać dziewczyny, posyłając jej czarujący uśmiech. Z resztą robił to zawsze. – Nie wiedziałem, że już jesteś – dodaje po chwili, namoczoną ścierką zmywając rozlany tłuszcz. – Myślałem, że zrobię Ci śniadanie do łóżka – mówi drapiąc się po głowie.
Policzki panny Welch pokrywają się odrobiną czerwieni, a Louis widząc jaki wpływ wywołuje na niej czuje się dumny i nagradza się w duchu.
- W sumie mogłabyś się jeszcze położyć – proponuje, podpierając się na blacie zmywarki – a ja przyniósłbym Ci śniadanie tak jak powinienem.
Lorrie udaje, że rozważa jego słowa, drapiąc się po brodzie.
- No dobra – uśmiecha się finalnie, biegnąc do pokoju jak malutkie dziecko, któremu została obiecana czekolada lub lizak o ulubionym smaku. – Liczę na mega dobrą kawę – krzyczy donoście, zakopując się w kołdrze.
Słyszy dość głośne przekręcanie kluczu w zamka i stukot dość wysokich obcasów. Przerażona panikuje, chcąc uniknąć konfrontacji z panną Calder. Bardzo ją lubiła, jednak sytuacja w której się znajdowali była zbyt niekomfortowa i zbyt dosłowna by ją przedstawić.
Co by tu zrobić, myśli z nadzieją patrząc na okno. Otwiera je po cichu, spoglądając na przestrzeń dzielącą ją od ziemi. Klnie pod nosem, wsuwając na siebie obcisłe jeansowe spodnie i bordowy sweterek. Na stopy wkłada baletki omijając skarpetki, które wkłada do obszernej torby.
Kto by się spodziewał, że Eleanor wróci tak szybko?
Wystawia nogę poza okno, palcami wyszukując czegoś na czym mogła by stanąć. Bogu dzięki, że starszy brat nauczył ją wspinać się na okna! Zaciska uda na metalowej rurze próbując powoli zjechać po niej na grząski grunt. Na nieszczęście niefortunnie spada na trawę, brudząc sobie przy tym dosyć jasne spodnie.
Strzepuje je, podnosząc się ze zmiękczonej deszczem powierzchni. Prycha, spoglądając na całującą się w oknie pary. Kątem oka Louis spogląda na moknącą brunetkę, starając się wysłać jej jakąś otuchę w promiennym uśmiechu.
Odwraca się na pięcie, starając się powstrzymać łzy.
Ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze, a Lorence Welch jest tego żywym, oddychającym przykładem.


______________________________________________


 2010
Casting, pełno ludzi, presja.
Przez te wszystkie emocje przechodziła siódemka utalentowanych ludzi, którzy spełniając swoje marzenia są w stanie zrobić wiele. A nawet zbyt wiele.
Poznaj Emily, Amy, Nialla, Louisa, Zayna, Liama i Harry'ego, którzy oprowadzą cię po świecie kłamstw, używek, smutku i pożądania, który wydaje się zupełnie inny niż wydaje ci się na pierwszy - niestety żmudny - rzut oka. Ten świat nie zna zrozumienia, nie ma litości i nie odczuwa empatii.

1 komentarz:

  1. zajebisty ;d przepraszam, że takie słowo ale inaczej nie da się tego powiedzieć ;d

    OdpowiedzUsuń